Бесплатно

Frania

Текст
0
Отзывы
iOSAndroidWindows Phone
Куда отправить ссылку на приложение?
Не закрывайте это окно, пока не введёте код в мобильном устройстве
ПовторитьСсылка отправлена
Отметить прочитанной
Шрифт:Меньше АаБольше Аа

Uspokoiła się wszakże, przygładziła włosy i wskazała parasolką drzwi.

– Proszę iść naprzód!… – wyrzekła. – Nie mam ochoty, żebyś mi kiedy na kark spadł na wschodach17, a ty potrafisz mi to zrobić… O!… znam cię, chytra sztuko!…

––

Poszli więc na ów festyn i Frania szła teraz po alejach Ogrodu w takt marsza z Carmeny, nie odwracając głowy, patrząc prosto przed siebie i sznurując usta. Wiedziała bowiem, że może spotkać panią naczelnikową, pana naczelnika i kolegów męża, należało im pokazać, że pani Marulka jest kobietą „dobrze” i potrafi reprezentować instytucję, w której mąż pracuje. Gdy doszli do restauracji, Marulka zaproponował żonie „a seid'l18, za co został silnie uszczypany w łokieć, gdyż piwo pić można, ale o zejdlach i halbach19 mówią tylko prostacy.

Właśnie koło ogrodzenia niedaleko latarni opróżnił się stolik i kelner sprzątał kufle i ułamki precli, rozsypane na blacie; Frania usiadła na krzesełku i sznurując ciągle usta, zażądała dwa „kufelki” piwa. Kelner poszedł, machając serwetą, a orkiestra skończyła fantazję20 z Carmeny.

I nagle pośród stolików, w obrębie białej palisady, odgraniczającej piwiarnię od reszty ogrodu, wybuchł gwar, szum i hałas. Zagłuszone muzyką rozmowy zawirowały w powietrzu jak łopot skrzydeł potwornej gromady ptaków.

Stoliki, otoczone zbitą masą ludzi, tworzyły białe plamy, pocętkowane ciemną masą kufli. Tu i owdzie bielały, jaśniały suknie kobiece. W oddali krwawiła się nawet jakaś bluzka koralowej barwy, nieco dalej lazurowe, błękitne jak turkusy sukienki podlotków przybierały w świetle zachodzącego słońca fioletowe, dziwaczne tony. Pęki kwiatów kołysały się na żółtych tłach kapeluszy, tu i owdzie pióra drżały, poruszone niewidzialnym podmuchem wiatru.

Środkiem, pomiędzy stołami, szło maluchne dziecko w długiej, aksamitnej, fioletowej sukience, dziecko białe, różowe, tłuste i śmieszne, wlokąc za sobą laskę z dużą srebrną gałką. Co chwila jakaś ręka wyciągała się w stronę dziecka, jakby chcąc pochwycić to różowe zjawisko, lecz ono szło dalej, dumne i trochę zamyślone, z oczami utkwionymi przed siebie, w szeroką przestrzeń ogrodu, który się przez otwartą bramę rozkładał w zieleni drzew i klombach kwiatów, przyczernionych teraz tłumem ludzi, co się po alejach snuł.

Poza ogrodzeniem przemknęła gromada dam i mężczyzn, śmiejąc się głośno i hałasując. Kobiety miały jasne płócienne suknie, skromne i na biodrach obcisłe, mężczyźni doskonale skrojoną odzież i jasne cylindry. Mówili po francusku krzykliwymi głosami i bezwiednie zabierali całą przestrzeń alei, usuwając innych w cień i ciszę.

Siedzący w ogrodzeniu restauracyjnym ludzie zaczęli podnosić się z krzeseł i wymieniać nazwiska:

– Hrabina! księżna, o! o!… te cztery panny w białych włóczkowych pelerynkach to córki namiestnika… a to sama namiestnikowa!… Ten młody blondyn w meloniku brązowym – to baron Brunszwicki… A to jego narzeczona…

Frania wyprostowała się i zacisnęła jeszcze więcej usta.

To zbliżenie się arystokracji, którą czuła oddzieloną od siebie zaledwie kilkoma krokami i linią sztachet, przejmowało ją uroczystym nastrojem. Bacznie spojrzała na męża, który pił w tej chwili piwo, a płyn ciekł mu po siwej brodzie i spadał kroplami złotawymi na białą pikową21 kamizelkę. Na Franię wystąpiły ognie. A nuż kto dostrzeże.

Wyciągnęła nogę i kopnęła nią męża, ten podskoczył i spojrzał na żonę przerażony. Lecz Frania uśmiechała się ciągle i jakkolwiek bardzo czerwona nie rozsznurowała ust ani na chwilę…

Gromada arystokratyczna, popychając się i mówiąc częstochowską francuszczyzną22, zniknęła pod gałęziami drzew.

Teraz powoli stoliki opróżniały się i damy sprzedające bilety wstawały znużone, przeciągając się lekkim, wdzięcznym ruchem.

Panowie komitetowi, zlani potem, obliczali kasy, zsypywali pieniądze w kapelusze.

Brzęk ich łączył się z dalekimi tonami muzyki, które majaczyły w przestworzu.

Wraz z odejściem arystokracji dokoła Frani wytworzyła się moralna pustka. W umyśle tej biednej kwoki owe hrabiny i księżny stanowiły jądro społeczeństwa. To, co zostało i piło piwo przy stolikach, nie było w dziesiątej części warte uwagi.

I teraz Frania zmrużonymi oczami patrzyła dookoła, jakby nagle czując się wyższa, bogatsza, lepiej urodzona od całego tłumu. Zdawało się jej, że jakaś fatalność wtłoczyła ją pomiędzy tych ludzi… Jej moralne „ja” bez przyczyny zaczęło roić i przybierać wielkie rozmiary.

17wschody – tu daw.: schody. [przypis edytorski]
18a seid'l – popr.: ein Seidel (niem.): kufel. [przypis edytorski]
19halb (niem.) – pół. [przypis edytorski]
20fantazja (muz.) – utwór muzyczny o swobodnej budowie, łączący kontrastujące motywy. [przypis edytorski]
21pikowy – wykonany z piki; pika: prążkowana, gęsta tkanina bawełniana a. jedwabna. [przypis edytorski]
22częstochowska francuszczyzna – kiepska francuszczyzna; określenie na wzór wyrażenia „rymy częstochowskie”, czyli nieudolne, prymitywne. [przypis edytorski]

Другие книги автора

Купите 3 книги одновременно и выберите четвёртую в подарок!

Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке:

  1. Нажмите на многоточие
    рядом с книгой
  2. Выберите пункт
    «Добавить в корзину»