Бесплатно

Rybak i geniusz

Текст
iOSAndroidWindows Phone
Куда отправить ссылку на приложение?
Не закрывайте это окно, пока не введёте код в мобильном устройстве
ПовторитьСсылка отправлена
Отметить прочитанной
Rybak i geniusz
Шрифт:Меньше АаБольше Аа

Bolesław Leśmian

Rybak i geniusz

Rybak i geniusz

 – pierwsza połowa baśni, której kontynuację stanowi

Opowiadanie Króla Wysp Hebanowych

.



Był pewien rybak ubogi i pracowity. Miał żonę i czworo dzieci. Mieszkał w nędznej chałupie i co dzień chodził na połów ryb nad morze. Zarzucał sieć tylko cztery razy dziennie, gdyż taki miał dziwny obyczaj.



Pewnego razu szedł z siecią na plecach w stronę morza i tak, idąc, śpiewał:





Dziwny rybak ze mnie,

Żal się Panie Boże!

Cztery razy tylko

Sieć zarzucam w morze.





Cztery razy w morzu

Szczęścia chcę próbować,

Bo tylko do czterech

Potrafię rachować

1


1



rachować

 – dziś raczej: liczyć.



.





A teraz opowiem

Słońcu na błękicie,

Jak mego rachunku

Uczyłem się skrycie.





Jeden księżyc w niebie

Świeci na obłoku,

Drugi – na jeziorze,

Trzeci – w moim oku.





Więc razem trzy czynią:

Jeden – drugi – trzeci,

Liczę zaś do czterech,

Bo mam czworo dzieci!




Jakiś wróbel, siedząc na drzewie, przysłuchiwał się uważnie piosence rybaka. Gdy rybak skończył, wróbel strzepnął ze skrzydeł rosę, otworzył dziobek i odpowiedział:





Rybaku, rybaku,

Szczęścia tobie życzę!

Ty liczysz do czterech,

Ja do pięciu liczę.





Mógłbym wytłumaczyć

Małemu dziecięciu,

Jak się nauczyłem

Rachować do pięciu.





Skrzydła moje pędzą

W cztery strony świata,

Bo po całym świecie

Każdy wróbel lata.





Więc mi liczba cztery

Wykreśla się cudnie

Na wschód i na zachód,

Północ i południe.





Cztery świata strony,

Cztery świata kąty,

Liczę zaś do pięciu,

Bo sam jestem piąty!




Zdaje się, że rybak nie rozumiał tej piosenki wróbla, bo szedł dalej w milczeniu i nawet na wróbla nie spojrzał. Tymczasem z dala już zabłękitniało morze, zaszumiały fale i powiał wiatr, zapachem morskiej wody przesycony.



Rybak stanął na brzegu i zarzucił sieć do wody. Po chwili wyciągnął ją, ale bardzo posmutniał, bo zamiast ryb ujrzał na dnie sieci piasek morski. Zarzucił więc sieć po raz wtóry i znowu wyciągnął, lecz nadaremnie, gdyż tym razem sieć napełniła się tylko trawą morską.



Westchnął rybak i pogrążył sieć w morzu po raz trzeci, lecz znów na próżno, bo na dnie sieci tylko ił

2


2



 – miękka skała osadowa złożona z bardzo drobnych ziarenek, podobna do gliny.



 morski osiadł.



– Nie szczęści mi się dzisiaj! – zawołał rybak. – Dzieci w domu na obiad czekają, a ja dotąd ani jednej ryby nie złowiłem! Już trzy razy sieć zarzuciłem, więc tylko raz jeszcze, ostatni raz mogę ją zarzucić! Jeśli i tym razem nic nie złowię, to trzeba będzie cały dzień głodować.



Rybak zarzucił sieć po raz czwarty i ostatni. Sieć pogrążyła się w morzu, a rybak, patrząc na nią, mówił:



– W morzu odbija się niebo, pełne słońca i obłoków. Sieć moja pogrążyła się nie tylko w morzu, lecz i w tym niebie, które się w wodzie odbiło. Bóg zaś przebywa wszędzie – i w niebie prawdziwym, i w niebie odbitym na fali, więc widzi moją sieć i ryby, które dookoła sieci krążą. Boże, który przebywasz w niebie, odbitym na fali, pobłogosław sieć moją i rozkaż rybom, aby się w sieci zgromadziły!



Rybak westchnął głęboko i chwycił za sieć, aby ją na brzeg wyciągnąć. Wówczas uczuł, że sieć jest ciężka, więc uradował się bardzo, sądząc, że złowione ryby tak ciążą.



Co prędzej wywlókł sieć na brzeg i zajrzał do jej wnętrza, lecz zamiast ryb zobaczył małą szkatułkę miedzianą. Wyjął natychmiast szkatułkę i począł się jej przyglądać.



Szkatułka była na głucho zamknięta i miała na sobie pieczęć ze znakiem sygnetu.



Rybak, zdjęty ciekawością, zerwał pieczęć, otworzył szkatułkę i zajrzał do wnętrza.



Na razie nic nie zobaczył. Szkatułka była pusta. Po chwili wszakże z wnętrza szkatułki zaczęła się dobywać mgła biała. Dobywała się coraz szybciej i coraz swobodniej, aż wreszcie przesłoniła całe morze. Rybak nigdy jeszcze nie widział tak gęstej mgły.



Mgła powoli zaczęła się układać w kształty ludzkie. Najpierw zjawiła się olbrzymia głowa, potem szyja i ramiona, potem ręce i tułów, wreszcie nogi. Wówczas rybak ujrzał przed sobą jakiegoś wielkoluda, który stał na brzegu, a był tak wysoki, że rybak musiał głowę zadrzeć do góry, aby mu w twarz spojrzeć. Był to jeden z Geniuszów, którzy są mocniejsi od zwyczajnych czarnoksiężników i zjawiają się bardzo rzadko – w najsamotniejszych miejscowościach albo w najstraszniejszych bajkach. Rybak się zląkł, ale nie chciał pokazać, że jest tchórzem, więc ukłonił się grzecznie i rzekł:



– Dzień dobry! Jakże się spało na dnie szkatułki?



Geniusz odpowiedział głosem grzmiącym:



– Spałem na dnie szkatułki trzy wieki, to znaczy trzysta lat, i po raz pierwszy od lat trzystu oglądam ziemię.



– Właśnie na ziemi panuje w tej chwili wiosna – zawołał rybak – słońce świeci, ptaki śpiewają i drzewa się zielenią. Pewno na dnie morza, gdzieś tak długo leżał zamknięty w szkatule, nie ma ani ptaków, ani drzew, ani słońca?



Geniusz znów odrzekł głosem grzmiącym:



– Po raz pierwszy od lat trzechset patrzę na słońce, na drzewa i na ptaki, lecz ty, rybaku, patrzysz na te cuda po raz ostatni, gdyż dziś jeszcze za chwil kilka muszę cię uśmiercić!



– Za co? – spytał rybak. – Przecież ci nic złego nie uczyniłem! Leżałeś zamknięty w szkatule na dnie morskim przez lat trzysta i leżałbyś nadal, gdybym cię nie wyratował. Zamiast mi się wywdzięczyć za ratunek, chcesz mnie zabić?



– Muszę cię zabić – rzekł Geniusz.



– Dlaczego musisz? – zawołał rybak.



– Nie pytaj mnie o nic, bo nie mam czasu na tłumaczenia – odpowiedział Geniusz. – Musisz umrzeć za chwil kilka. Przez wdzięczność za to, że mnie uratowałeś, pozwalam ci wybrać rodzaj śmierci. Mów mi więc szczerze, jaką śmierć wolisz: przez utopienie, przez powieszenie, przez uduszenie, przez otrucie czy też przez rozpłatanie głowy mieczem?



Rybak zamyślił się i rzekł:



– Jeśli mam być szczery, wtedy wyznaję, że żadna z tych śmierci nie przypada mi do gustu. Nie chcę być ani wisielcem, ani topielcem, ani uduszonym, ani zarżniętym. Wolę żyć tak, jak żyłem dotąd – w nędzy i w biedzie, byle zawsze widzie�

Купите 3 книги одновременно и выберите четвёртую в подарок!

Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке:

  1. Нажмите на многоточие
    рядом с книгой
  2. Выберите пункт
    «Добавить в корзину»