A gdy te słowa wymówił, podniósł rękę prawą i wskazujący palec włożył w płomień ognia, co na misie kamiennej pełgał. I stał tak dotąd nieruchomy, aż się palec zatlił, rozpalił i gorzał.
Wtedy dla wielkiego cierpienia przestał pustelnik czuć rozkosz widoku piękności.
A ona, widząc, co czynił, z przestrachu jak kamień się stała. Oniemiały jej usta, upadły bezwładne ręce i z oczu lazurowych życie uciekało.
Z jękiem upadła na ziemię. Włosy jej długie, włosy czarujące, włosy pełne zapachu rozwiały się po ziemi, a łono, siedlisko rozkoszy, druzgotał młot boleści. Blask płomienia padał na jej cudowne ciało. Tak aż do rana w prochu nieruchomo leżała. I aż do rana w milczeniu to samo czynił, aż u prawicy poupalał wszystkie palce.
Wtedy nad nią stanął i mgłami zakryty wzrok schylił ku ziemi, a wyciągniętą ręką uczynić chciał nad leżącą znak krzyża.
Zbielałe usta jego szepnęły:
– Odejdź w pokoju.
Kiedy i wówczas nie powstała, schylił się, żeby ją dźwignąć.
A dotknąwszy ramienia, poznał, że umarła.
Wyniósł się tron słoneczny na brzeg daleki piachów pustyni i roztrącił wszechmocnem skinieniem noc zielonawą. Rosy nalistnice szukały przed niem ukrycia w głębinie ziemi i w komorach pachnących kwiatów. Z wolna posuwał się cień wielkiej skały, który, jak płaszcz szeroki, okrywał leżące przede drzwiami groty ciało Jana.
Pustelnik spał.
Gorączka krew jego zamieniła w płomienie, huczące w żyłach; niby kupa rozżarzonych węgli obiegła czaszkę. W stawy jego kołatały młoty wstrząśnień bolesnych. Spał twardo. Pięść upaloną, rozpuchłą i drgającą tulił do piersi…
Łkał we śnie.
Aż oto tron Pana wstąpił wyżej i cień skały zwinął, jak połę opończy. Promienista prawica słońca spoczęła na czole śpiącego.
Wtedy Jan oczy otworzył, ale wnet zawarł powieki i patrzał w głębinę swego ducha, gdzie wrzała straszliwa burza, jakgdyby samum, rozszarpujący ziemię.
Krwawa pięść Jana wzniosła się w górę, w tę stronę, gdzie na skalnej wyżynie była trumna jego ojca. Spalone usta wołały z krzykiem:
– Straszny i okrutny dla mnie był duch twój, jak struś, co jaje zniesie, w piasku pustyni zakopie, a sam ucieka.
Przeklęta niech będzie miłość twa dla mnie, z której poczęła się twoja siła, a moja słabość.
Łakomy zżeraczu i zawistny tępicielu szczęścia, czemuż nie poszedłeś do szatana uczyć się dobroci?…
Dobry jest szatan i państwo Jego rozkoszy: noc.
Niech będzie błogosławiony szept jego cichy i niech zagaśnie w piersi mej płomień twój.
Usta spieczone położył w piasku wilgotnym, gdzie w wyciśniętych śladach małych sandałów stała jeszcze rosa nocna…
Удобные форматы для скачивания
Эта и ещё 2 книги за 399 ₽
Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке: