Бесплатно

W małym dworku

Текст
0
Отзывы
iOSAndroidWindows Phone
Куда отправить ссылку на приложение?
Не закрывайте это окно, пока не введёте код в мобильном устройстве
ПовторитьСсылка отправлена
Отметить прочитанной
Шрифт:Меньше АаБольше Аа

SCENA DZIEWIĄTA

Ciż minus Dyapanazy Nibek.

WIDMO

A teraz, panowie, pogódźcie się i dajmy raz spokój życiu! No, bez żadnych wahań: ja każę.

Młodzi ludzie podają sobie ręce.

O tak. Wszystko dobrze. (do Kozdronia) A ty, Ignacy, idź zaraz do oficyny po dziennik i razem macie go przeczytać z Dyapciem. Rozumiesz?

KOZDROŃ

wstając

Słucham cię, Anastazjo. Ujeździłaś mnie jak nędznego wałacha. Żegnam cię. Muszę trochę odpocząć po tym wszystkim.

Odchodzi powoli na lewo, zamyślony bardzo. Muzyka urywa się nagle.

SCENA DZIESIĄTA

Kuzyn i Widmo.

KUZYN

Nie śmiem cię o to prosić, Ani, ale pozwól mnie także przeczytać ten dziennik.

WIDMO

Ale kiedy tam nic o tobie nie ma. Będziesz się tylko wściekał.

KUZYN

Błagam cię, Ani. Wiedzieć to, że kiedy ja wściekałem się wprost z rozkoszy, ty byłaś w innym świecie! Wynagrodź mi tę stratę. Niech przynajmniej wiem prawdę.

WIDMO

Oto jest ten poetycki autosadyzm. Ach ty, nieszczęsny hipochondryku! (stanowczym głosem) Nie – stanowczo nie zgadzam się.

Z lewej strony wpadają: Nibek – z dziewczynkami. Za nimi Aneta.

SCENA JEDENASTA

Ciż plus nowo przybyli.

ZOSIA

Mamo! Będziesz się z nami bawić? Naprawdę? Tak jak dawniej?

AMELKA

Ach! Co za szczęście! Mamusiu, jaka ty jesteś dobra!

NIBEK

do Anety

Patrz, Aneta. Czyż to nie jest szczęście – to wszystko? Dlaczego nie mogło być tak dawniej? Dlaczego wszystko się tak strasznie popsuło?

ANETA

Musisz żyć dla dzieci, wuju. Tylko dla dzieci. One są wprost cudowne, te małe.

NIBEK

Tak – to jest cud, że one istnieją. Większy nawet niż to.

Wskazuje na Widmo.

KUZYN

No – ja teraz chciałem coś powiedzieć. Napisałem pierwszy wiersz po długiej, strasznie długiej przerwie. (do Widma) Czy mogę ci przeczytać, kuzynko? Tobie jest poświęcony; raczej twojej pamięci.

WIDMO

trzymając w objęciach dziewczynki

Czytaj, Jeziu. Czytaj nam wszystkim, nieszczęsny grafomanie.

KUZYN

A więc dobrze. Ale bądźcie wyrozumiali. Myślałem już, że nic nie napiszę.

ANETA

Bez wstępów, kuzynie. Ja w ciebie wierzę.

KUZYN

A więc, tytuł jest: „Wszystko było tak dobrze i tak się wszystko popsuło.”

NIBEK

Świetny tytuł. Wal dalej.

KUZYN

czyta z papierka

 
Siostrzyczki spijają z kieliszków jak naparstki
Bladozieloną truciznę, straszliwy, blady jad.
Za chwilę umrą – już w kurczach ściskają się garstki,
Już szyjki gną się jak łodygi i jedna główka zwisła jak więdnący kwiat.
Jakiś listek przepłynął po czarnej wodzie.
Ktoś przeszedł się szybko (i zaraz wrócił) po mroczniejącym ogrodzie.
Już druga główka się słania w złowieszczy i pełen kurczów cień,
Za dworem na polach szarzeje i kończy się smutny, powszedni dzień.
Przyleciał mały piesek, powąchał trupki i zaraz się wściekł.
Przybiegł mały człowieczek, co ciastka na podwieczorek piekł,
Płakał i gryzł paznokcie,
Upaprany w cieście po łokcie.
 

Wbiega Marceli w fartuchu.

MARCELI

Panie, pan Maszejko prosi pana do kancelarii.

NIBEK

Nie słyszysz, idioto, że panicz czyta? Proś pana Maszejkę tutaj!

KUZYN

czyta dalej

 
Ojciec zacisnął pięści i zawył dziko do Boga.
Wszystkich ogarnęła potworna, szara trwoga.
 

Nibek zakrywa twarz rękami. Widmo puszcza Zosię, którą trzymało pod prawą pachą, i również zakrywa twarz ręką.

 
A taki miał być przyjemny nastrój po podwieczorku
W małym, zacisznym, ukrytym w drzewach dworku.
 

Pauza.

ZOSIA

A to jest śliczne! To tak jak we śnie. Ja bym chciała, żeby ciągle tak było.

AMELKA

I ja także. Tylko ja powiem prawdę. Jezio jest głupi: on nic nie rozumie.

KUZYN

do Widma

Tobie to zawdzięczam, kuzynko, że coś się we mnie obudziło. Dziękuję ci za wszystkie tortury.

WIDMO

odkrywając zapłakaną twarz

Widzisz. Ja płaczę. Ja – widmo. Płaczę, mimo że nie uznaję twoich wierszy. I mówię ci prawdę: to zawdzięczasz tylko jej. (wskazuje na Anetę) Ona cię kocha. Bądźcie szczęśliwi. (wstaje) Nie mam nawet chustki. Widma zwykle nie płaczą.

AMELKA

dobywa swoją chustkę

Masz, mamo. Obetrzyj sobie oczy.

Widmo obciera oczy. Z prawej strony wchodzi Maszejko, ubrany w żółty nankin i długie buty. Nibek odkrywa twarz. Kuzyn Pasiukowski podchodzi do Anety, która stoi zmieszana na prawo.

MASZEJKO

Dzień dobry państwu, dzień dobry. Nie witam się z każdym z osobna. (do Widma) Pani dobrodzice rączki całuję. Lecz co to? Pani dobrodzika płacze? Wszystko będzie dobrze. Panie Nibek, odborsuczyłem własnoręcznie prawie wszystkie suki. Tylko z Aldoną i z Fifi nie możemy sobie dać rady. Trzeba je będzie zastrzelić.

NIBEK

Panie Maszejko, Kozdroń przyznał się. Wiem, że ułatwiałeś pan romanse mojej żonie. Ale przebaczam panu, bo pan jedynie może moje suki uratować od zborsuczenia.

Maszejko stoi trochę zmieszany.

Przebaczam wszystko wszystkim i tylko jednego chcę, aby dzieci moje były szczęśliwe – nic więcej.

Maszejko kłania się.

ANETA

która dotąd szeptała z Kuzynem

Nie, nie teraz. Niech kuzyn się umyje i ogoli. Z takim nawet mówić nie będę.

Odchodzą w głąb.

SCENA DWUNASTA

Ciż bez Kuzyna i Anety.

WIDMO

które łupnęło przez ten czas kieliszek wódki

No – teraz zostawcie mnie z dziećmi. Zabawimy się tak, jak dawniej.

DZIEWCZYNKI

Tak, mamo. Bawmy się teraz.

NIBEK

Dobrze, Anastazjo. A my chodźmy do kancelarii, panie Maszejko.

MASZEJKO

do Widma

Do widzenia z panią dobrodziką. A gdyby się pani dobrodzika przypadkiem zborsuczyła, nie przymierzając jak te suki w Powierzyńciu, to proszę się udać do mnie. Odborsuczymy panią natychmiast.

WIDMO

groźnie

Bez głupich żartów, panie Maszejko.

Maszejko kłania się i idzie za Nibkiem w głąb sceny.

SCENA TRZYNASTA

Widmo i dziewczynki.

AMELKA

Mamo, a co ty robisz, jak nie jesteś tu z nami?

ZOSIA

Bądź grzeczna, Amelka. Nie pytaj o takie rzeczy.

WIDMO

Tak. Zosia ma rację. A teraz słuchajcie: jeśli chcecie, żeby wszystko było ładne, jeśli chcecie, aby było tak jak we śnie, to zróbcie tak: jak się zacznie ściemniać, pójdziecie do spiżarni. Klucz da wam Urszula. Już z nią o tym mówiłam. Tam na półce środkowej na prawo jest kluczyk. Tym kluczykiem otworzycie moją apteczkę, tę szafkę na lewo. Na górnej półce stoi flaszka z brązowym płynem. Weźmiecie ją, pójdziecie do swego pokoju i wypijecie ją po połowie. Tylko żeby jedna drugiej nie skrzywdziła: każda równo połowę. Dobrze? Ja nie mogę tego zrobić, bo jestem widmo. Ale to zrozumiecie później.

ZOSIA

tuląc się do Widma

Dobrze, mamo. Dziękuję ci bardzo, że nam na coś takiego pozwalasz.

AMELKA

również tuląc się do Widma

I ja też. Tak bardzo ci dziękuję, mamo. Ale czemu sama nie możesz nam tego dać? Wczoraj nosiłaś przecie pana Kozdronia.

WIDMO

To było co innego. Już nie mówmy o tym. No, dobrze? A teraz chodźcie się pobawić tak, jak dawniej. No – gońcie mnie, a ja będę uciekać!

Biegnie lekkimi susami na lewo za drzewa. Dziewczynki biegną za nią śmiejąc się.

AKT TRZECI

Pokój dziewczynek. Jedno okno wprost. Na prawo i na lewo łóżka, bliżej widowni drzwi. Dywaniki. Ściany białe. Przez okno wpadają ukośnie z lewa promienie zachodzącego słońca. W środku stół i dwa krzesła. Na ścianach nad łóżkami dywany i święte obrazy. Na ścianie wprost fotografie, karty pocztowe i inne fatałaszki. Z prawej wchodzi Kozdroń z kilkoma kajetami czarno oprawnymi. Za nim Nibek, ubrany jak w akcie pierwszym. Kozdroń również ubrany tabaczkowo.

SCENA PIERWSZA

NIBEK

Tu będzie nam lepiej. Dziewczęta poszły z Anetą zbierać spóźnione rydze. Siadaj pan, panie Kozdroń. Musimy dźwigać nasz krzyż do końca.

Siadają przy stole: Kozdroń na lewo, Nibek na prawo.

 

Więc te daty możemy uważać za sprawdzone. Zosia jest moją córką. To jeszcze całe szczęście.

KOZDROŃ

A więc, stanęliśmy na tym miejscu, jak to pan w styczniu pojechał na tę ekspedycję. Pamięta pan? Co to zboże było po 148 za pud.

NIBEK

Zbłaźniłem się wtedy strasznie. No, mniejsza o to. Czytaj pan.

KOZDROŃ

czyta

„18. I. Jestem znowu sama. Dyapcio pojechał do miasteczka. Nie będzie go przez parę dni. Znowu to samo. Ignacy coraz mniej mi się podoba. Mimo to kocham go w pewien sposób.” (mówi) Psiakrew! To zaczyna być nieprzyjemne dla mnie.

NIBEK

zadowolony

Czytaj pan dalej. Nie będziemy mieć pretensji do nieboszczki.

KOZDROŃ

Tylko żeby ona przestała już tu chodzić. Czuję jakieś nieszczęście w powietrzu. Boję się jednak ciągle. W dzień to jeszcze można wytrzymać, ale jak pomyślę o nocy, diabli mnie wprost biorą.

NIBEK

Czytasz pan czy nie? Albo dawaj mnie. Ja sam będę.

KOZDROŃ

czyta

„Boli mnie coraz gorzej. Dziś pierwszy raz zażyłam opium. Cudowna rzecz. Godzina trzecia. W tej chwili wyszedł Ignacy. Byłam jak martwa. Zaczynam go nienawidzić. Nie czuję nic.”

NIBEK

Aha – dobrze jest. Została ukarana przynajmniej.

KOZDROŃ

czyta

„25. I. Wrócił Dyapcio. Lubię go, ale jest tak wstrętny, że nie mogę znieść dotknięcia jego ręki. Zosia ma gorączkę. Boję się szkarlatyny. Czy to nie kara za to, że kłamię?”

Z lewej strony wchodzi bez pukania Kuzyn.

Купите 3 книги одновременно и выберите четвёртую в подарок!

Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке:

  1. Нажмите на многоточие
    рядом с книгой
  2. Выберите пункт
    «Добавить в корзину»