Poszedł Bartek i robi to, co mu polecono. Po skończeniu roboty odniósł kosę, osełkę i siano – i pyta, czy kot nie dałby mu już jego wynagrodzenia.
– Nie – odparł kotek – musisz mi jeszcze zrobić coś nie coś. – Masz oto budulec srebrny, siekierę ciesielską9, okierkę10 i w ogóle co potrzeba, wszystko ze srebra. Musisz mi z tego wybudować mały domek.
Bartek postawił żądany domek i oświadczył, że wszystko już zrobił, a dotąd jeszcze nie ma konia.
Siedem lat zleciało mu prędzej, jak niecałe pół roku.
Kotek zapytał, czy chciałby zobaczyć konia. – Chciałbym – odrzekł Bartek!
Na to kotek otworzył domek, a gdy drzwi się roztwarły, Bartek patrzy, a tam stoi dwanaście koni. Ach co to były za pyszne11 ogiery12! Jeden w drugiego! aż mu się serce rozradowało. Kotek dał mu jeść i pić i rzecze:
– Wracaj do domu, konia ci nie dam wziąć z sobą, ale za trzy dni sam się zjawię i przyprowadzę ci go.
Bartek zebrał się w drogę, a kotek wskazał kierunek, którym ma iść do młyna. Ale kotek nie dał mu nowego ubrania.
Bartek musiał wracać w starej, podartej kurtce, jaką miał przed siedmiu laty na sobie i z której oczywiście wyrósł.
Za powrotem do domu, zastał dwóch starszych uczniów u młynarza; każdy z nich przyprowadził wprawdzie ze sobą konia, ale jeden był ślepy, a drugi kulawy.
Pytają go tedy:
– Bartku, gdzież twój koń?
– Przyprowadzą mi go za trzy dni.
– No, Bartku, jak tobie tu przyprowadzą konia, to będzie coś wspaniałego!
Удобные форматы для скачивания
Эта и ещё 2 книги за 399 ₽
Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке: