Бесплатно

Ulica Dziwna

Текст
0
Отзывы
iOSAndroidWindows Phone
Куда отправить ссылку на приложение?
Не закрывайте это окно, пока не введёте код в мобильном устройстве
ПовторитьСсылка отправлена
Отметить прочитанной
Шрифт:Меньше АаБольше Аа

Patrzyła mu przymilnie w oczy, uśmiechała się.

– Od paru dni jesteś blady! Czy cię co boli?

Zaprzeczył ruchem głowy.

– Chodź no ze mną! – powiedział poważnie.

Zdziwiła się, ale posłusznie poszła do kuchni.

– Słuchaj! I powiedz mi, co słyszysz! – rzekł tajemniczo.

Przeraziła się na dobre.

– Co ci jest Franek! Boże drogi… co ci jest?

– Pst! – wyszeptał, kładąc palec na ustach. – Słuchaj pilnie!

Słuchała, szeroko otwarte oczy wlepiwszy w jego twarz.

– Nie słyszę nic! – odparła po chwili. – Ktoś rozmawia na podwórzu, płacze dziecko i kapie woda…

– Otóż to właśnie… – szepnął – woda… ale co kapie: słuchaj!

– Boże drogi… czy ja wiem? Prawda… to trochę podobne do telegrafu… tak, coś stuka… ale nie wiem co… wszak nie umiem telegrafować. Puk… puk puk… puk… puk puk… i tyle. Mój drogi, wszakże to czyste dzieciństwo! Niechże sobie kapie. Sam wiesz dobrze, że to dzieciństwo… jesteś zmęczony i na tym koniec… Chodź, kładź się!

Pociągnęła go w stronę łóżka.

– Rozbieraj mi się zaraz! – powiedziała stanowczym tonem.

– Ale cóż znowu… – bronił się. – Wszakże dopiero ósma, ledwo się na dobre ściemniło.

– Rozbieraj się… jesteś chory…

– Nie, nie, wypijemy herbatę, a potem zobaczę. Nie jestem zresztą chory, głowa mnie tylko trochę boli. Dajże spokój… przyznaję, że mi się czasem trochę kręci w mózgu, gdy wrócę z biura. To straszny zawód, Tośka, powiadam ci… straszny zawód.

Krzątała się wkoło stołu zadowolona, że mówi rozsądnie.

– Masz tobie! – zawołała nagle. – Zabrakło cukru… Czekaj, skoczę do sklepiku na rogu.

– Pozwól… ja pójdę! – rzekł pospiesznie. Wziął kapelusz, zarzucił na ramiona okrycie i wyszedł.

Przechodząc przez kuchnię, zamknął oczy, by nie widzieć przeklętego wodociągu. Ale uszu zatkać nie mógł, posłyszał przeto owo wstrętne, głupie kapanie, które brał za jakąś dziwną depeszę.

– Ulica Dziwna liczba 36… ulica Dziwna… liczba 36…

Goniło za nim, gdy szybko zstępował na dół.

Poszukał oczyma policjanta. Ujrzał go na końcu ulicy stojącego na przeciwległym trotuarze. Przed sklepikiem zawahał się, sięgnął do kieszeni, zwolnił kroku. Ale po chwili, party jakimś przymusem, minął drzwi sklepiku i ruszył spiesznie przed siebie. By przystąpić do żołnierza, musiał przejść w poprzek ulicę. Nie namyślając się, wstąpił wbrew swojemu przyzwyczajeniu, w błoto. Doznał tylko na sekundę niemiłego wrażenia, jakby zdziwienia, że oto robi coś zgoła głupiego, ale brnął dalej.

Другие книги автора

Купите 3 книги одновременно и выберите четвёртую в подарок!

Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке:

  1. Нажмите на многоточие
    рядом с книгой
  2. Выберите пункт
    «Добавить в корзину»