Stoczyło się po kamieniach z głuchym stukotem.
Pochód stanął jak wryty. Wszystkie spojrzenia zwróciły się na świętokradcę. Dopiero teraz dostrzeżono go i tłum spoglądał zdumiony, osłupiały. Pieśń zgasła jak płomień zdmuchnięty. Martwa cisza ogarnęła polanę i las cały.
Jak strzał armatni padł w tę ciszę ryk tłumu. Skowyt roztętnił wszystko wokół.
Korowód rozprysnął się na części, pielgrzymi otoczyli śmiałka szerokim kręgiem.
Stał spokojnie sparty na rękojeści topora, a spojrzenie jego skierowane było ku rzece, spozierał ku niej, ponad głowy tłumu.
Z warkotem śmignął przez powietrze kamień i uderzył go w ramię.
Zwisło zaraz bezsilnie.
Stał dalej, ściskając topór drugą ręką i nie odwracał oczu od rzeki, której migotliwe fale przebłyskiwały poprzez drzewa.
Posypały się nań kamienie gradem.
Były to kamienie ołtarza.
Upadł, a ciało Jego pokrywały z wolna głazy ciężkie, szare, ostre.
Jasna, połyskliwa, młodzieńcza jego krew migotała wesoło w słońcu.
Uczynił się nad nim wzgórek. Tłum szalał i miotał pociski.
Nagle wszystko umilkło.
Albowiem stała się rzecz dziwna.
Z oddali nadpłynęły dźwięki fanfary, radosne, skoczne tony pieśni, jakiej nie słyszano tutaj jeszcze. Nowe były, nieznane, porankowi, który schodzi na świat, podobne, a stare, prastare jak słońce, które rodzi poranek.
Na falach rzeki kołysały się święte tramy dębowe. Płynęły z wiatrem, który dął w biały żagiel barki.
W szatach rozwianych, z wieńcem mirtowym na skroni stała Tęsknota u steru.
Эта и ещё 2 книги за 399 ₽
Чтобы воспользоваться акцией, добавьте нужные книги в корзину. Сделать это можно на странице каждой книги, либо в общем списке: